Wiadomo, że nie będziecie mogli ani zorganizować drugiej wyprawy na tratwie Kon-Tiki, „ani też wziąć udziału w Tour d’Europe. Ale pomyślcie na własną, malutką skalę o czymś podobnym. Najpierw trzeba wziąć pod uwagę, jaki teren macie do dyspozycji. W mieście, bez dostępu na stadion sportowy, (choć można samodzielnie popróbować zdobyć pozwolenie na przeprowadzenie zajęć albo postarać się, żeby ktoś bardziej wpływowy załatwił to dla całej drużyny), będziecie się musieli najczęściej ograniczyć do tych możliwości, jakie stwarza wybrany wolny placyk lub skromne z zasady boisko szkolne. Jeśli jesteście na wsi macie dobre warunki do wszelkiego rodzaju sportowych biegów terenowych i torów przeszkód. Mniejsze zapewne np. do gry w kosza. Druga sprawa: Zastanówcie się, jaki sprzęt posiadacie, lub jaki możecie zdobyć czy też wykonać własnymi siłami. Choć niewiele Wam potrzeba, to jednak, aby grać we wspomnianego wyżej kosza trzeba mieć odpowiednie urządzenia, co być może przerasta Wasze możliwości. Trzecia sprawa: Wiemy, że część urządzeń i sprzętu będziemy musieli zrobić sami. Należy więc pomyśleć nad zorganizowaniem „warsztatu produkcji sprzętu sportowego“, zgromadzić narzędzia, zebrać materiał i podzielić się robotą. Sprawa czwarta i ostatnia. Trzeba dbać sprzęt, dobrze go konserwować, opiekować się „terenami sportowymi“, stale utrzymywać je w dobrym stanie. Najwygodniej zapewne będzie wybrać jednego z zastępu na gospodarza czy jeśli tak chcecie go nazwać szefa magazynu sportowego. On będzie sprzęt przechowywał, wydawał, utrzymywał w należytym porządku. Pod jego kierunkiem będziecie robić porządek na boisku. Jeśli wszystkie sprawy gruntownie przemyśleliście ułożyliście w prosty i zwięzły program, możecie, się energicznie zabrać do dzieła. Wkraczających na wakacyjne boiska sportowe witamy startowym sygnałem: do biegu gotowi hop!