Tym razem zbiórka o zmierzchu. To taka miła pora, kiedy wielkomiejskie asfalty i małomiasteczkowe „kocie łby“ przestają ziać żarem rozpalonego kamienia. Wtedy najchętniej zbierają się podwórkowe paczki, ale wtedy też najczęściej matki niecierpliwią się, zwołując rodzinę na kolację. Nasza zbiórka – gra trwa dwie godziny, uprzedziliśmy więc mamy i przeprosiliśmy za spóźnienie. W trzech punktach naszego miasteczka (lub naszej dzielnicy) znajdują się trzy stacje sygnalizacyjne. One to, gdy zapadnie zmrok, przekazywać będą alfabetem Morse’a „tajną depeszę“. Gdzie błysną światła latarek jeszcze nie wiadomo. Ale naszym zwiadowcom, udało się przechwycić meldunki określające prawdopodobne miejsce postoju stacji sygnalizacyjnych. Meldunki dość zagadkowe. Oto na przykład jeden z nich: „Od miejsca, gdzie woda z ziemi tryska i gdzie zbłąkany podróżnik drogę łatwo odnaleźć może, w kierunku najbliższego telefonu metrów tyle, ile wskazuje cyfra utworzona z numerów telefonów’ milicji, apteki i lekarza kolejno po sobie następujących“.
